Dziś Dzień Mamy. Z psychologicznego punktu widzenia macierzyństwo ma wiele twarzy – od depresji poporodowej po teorię rodzicielstwa bliskości. Najczęściej jednak macierzyństwo kojarzone jest z radością, definiowaniem siebie w nowej roli, odkrywaniem nieznanych dotąd pokładów cierpliwości. Pod taką definicją się podpisuję.
Andrzej Wróblewski „Matki”
Trochę z przekory, a trochę aby pokazać inną perspektywę, postanowiłam opisać mechanizm miłości rodzicielskiej z punktu widzenia socjobiologicznej teorii osobowości. Uprzedzam jednak, że teorie socjobiologiczne, choć niezwykle ciekawe, odzierają miłość rodzicielską z wyżej wspomnianych wartości.
Teorie te zakładają, że to biologiczne mechanizmy są motorem wszystkich zachowań człowieka, również miłości rodzicielskiej. Innymi słowy, dbanie o własne dzieci, troska o nie i czerpanie z tych zachowań przyjemności, służy realizacji podstawowego dążenia człowieka - przekazywania własnych genów. Dlatego ludzie, jako jedyny gatunek ssaków, opiekują się swoimi dzieci wspólnie. Wynika to z faktu, że w przeciwieństwie do zwierząt, dzieci ludzkie nie przeżyłyby same po narodzinach. Łączenie się w pary ma na celu wspólne zaopiekowanie się dzieckiem i jest zwykłym zachowaniem adaptacyjnym, zwiększającym prawdopodobieństwa dalszego przekazywania genów. Uprzedzałam, że nie będzie romantycznie ☺.
Z okazji święta mam chciałabym przywołać jeszcze jeden fakt socjobiologiczny, a mianowicie:
Choć i ta więź - zgodnie z teoriami socjobiologicznymi – uwarunkowana jest czysto biologicznie… Trzy hipotezy próbują wyjaśnić, dlaczego to matki bardziej niż ojcowie „kochają” swoje dzieci. Są to: hipoteza niepewności ojcostwa, hipoteza porzucalności oraz hipoteza utraty sposobności pozyskiwania kolejnych partnerek.
Pierwsza z hipotez mówi o tym, że ojcowie słabiej niż matki angażują się emocjonalnie w wychowanie dzieci, ponieważ, w przeciwieństwie do matek, nie mogą być w pełni pewni swojego ojcostwa. A mówiąc prostym językiem – w związku z tym, że to kobieta rodzi dziecko, tylko ona ma stuprocentową pewność pokrewieństwa z nim. Tej pewności nie ma mężczyzna. Ta sama hipoteza tłumaczy również fakt, dlaczego dziadkowie ze strony mamy, mocniej angażują się emocjonalnie w wychowanie wnuka.
Druga hipoteza mówi o tym, że z racji ciąży, to matki ponoszą większe koszty biologiczne niż ojcowie. Z punktu widzenia socjobiologii ojciec, zaraz po zapłodnieniu, jest „wolny”. Dlatego u kobiet, z racji poniesionych większych kosztów związanych z ciążą i porodem oraz z powodu konieczności karmienia dziecka piersią, zbudowanie silnej więzi z dzieckiem okazało się bardziej adaptacyjne niż u mężczyzn.
Trzecia hipoteza tłumaczy silniejszą więź dziecka z matką tym, że mężczyzna inwestuje mniej sił w wychowanie dziecka. Wynika to z faktu, że opieka nad potomstwem uniemożliwiłaby mu angażowanie się w związki z innymi partnerkami i dalsze przekazywanie swoich genów. Hipoteza ta nawiązuje do biologicznie uwarunkowanej poligamicznej natury mężczyzn.
Jak widać wszystko można wyjaśnić prawami socjobiologii. Na szczęście jest to tylko jedna z perspektyw tłumaczących zachowania ludzi w psychologii. Następnym razem przybliżę teorię rodzicielstwa bliskości lub inną teorię, której przewodnią myślą nie będzie chęć przekazywania genów, a wyższe uczucia ☺.
Dziś Dzień Mamy… Z tej okazji życzę wszystkim mamom odwagi w słuchaniu własnej intuicji w byciu mamą. Z serdecznymi pozdrowieniami.
Andrzej Wróblewski „Dwie mężatki”